Tadaomi Shirotani pracuje w spółce akcyjnej jako sekretarz prezesa. Poznajemy go w dość nieszczęśliwych okolicznościach, kiedy to prezes ulega wypadkowi, zostając niemalże potrąconym przez samochód. Na szczęście przypadkowo przejeżdżający tamtędy rowerzysta zdążył pomóc na czas, dzięki czemu całe zajście nie zakończyło się tragedią.
Chcąc odwdzięczyć się swojemu wybawcy, prezes nakazuje sekretarzowi nawiązanie kontaktu z rowerzystą. W ten sposób Shirotani poznaje Riku Kurose, który jest terapeutą pracującym w klinice medycyny psychosomatycznej. Kurose zwracając uwagę na krew znajdującą się na jednej z rękawiczek Shirotaniego, pyta go czy choruje na mizofobię – paniczny lęk przed brudem i bakteriami. Dowiaduje się, że Shirotani ciągle odczuwa obsesyjną potrzebę mycia rąk i brzydzi go dotykanie czegokolwiek w miejscach publicznych. Przysparza mu to wielu problemów nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym. Kurose po krótkiej rozmowie postanawia pomóc mu przezwyciężyć fobię, nakłaniając do zmierzenia się z sytuacjami wywołującymi lęk i obrzydzenie. Shirotani niechętnie zgadza się na terapię twierdząc, że cierpi na to od zawsze i jest to już częścią jego samego. Jednak dzielnie stara się wykonywać zadania zalecane mu przez Kurose. Po kilku udanych próbach w końcu nabiera większego zaufania do swojego terapeuty. Pracując wspólnie nad kolejnymi krokami terapii, coraz bardziej zbliżają się do siebie. Jednakże nie obywa się bez komplikacji…
Manga jest z gatunku yaoi, jednak fabuła w pierwszych tomach toczy się bardziej wokół walki Shirotaniego z jego fobią, romans rozwija się dopiero później. Oczywiście fani scen dla dorosłych również znajdą coś dla siebie.
Bohaterów jest mało. Wyróżniają się tutaj w sumie tylko dwaj główni panowie, reszta osób stanowi dodatek do historii. Postać Shirotaniego natychmiast zwraca na siebie szczególną uwagę ze względu na jego chorobę. Odważnie stawia jej czoła i nie poddaje się mimo dużych trudności.
Z tego powodu Ten Count jest trochę poważniejszym tytułem od poprzednich mang autorki. Na pochwałę zasługuje również rzetelne potraktowanie choroby głównego bohatera przez autorkę.
Polską wersję mangi opublikowało wydawnictwo Kotori, które już wcześniej podarowało czytelnikom tytuły stworzone przez Rihito Takarai (Seven Days czy Tylko kwiaty wiedzą). Tłumaczenie jest na bardzo dobrym poziomie, dzięki czemu całość czyta się płynnie i naturalnie. Wprawne oko dostrzeże jednak kilka literówek mogących utrudniać życie perfekcjonistom 🙂
Oprócz rozdziałów dostajemy także historie dodatkowe oraz opisy i informacje od autorki.
Ciekawym szczegółem wydania jest numeracja stron na wewnętrznej części marginesów, na pierwszy rzut oka można jej w ogóle nie zauważyć.
Manga wizualnie prezentuje się bardzo estetycznie. Tomiki mają matową okładkę ze skrzydełkami bez dodatkowej obwoluty. Czyta się je przyjemnie i prezentują się elegancko na półce 🙂
Kreska jest śliczna i oszczędna, a mimo prostoty strony nie wydają się puste. Autorka bardzo dobrze pokazała subtelne zmiany w ekspresji bohaterów jak i mowę ciała, co dla odbioru historii jest dużym plusem. Styl nie odbiega znacząco od normy tego gatunku – całość jest po prostu bardzo dobrze narysowana.
Ten Count ze względu na kontrowersyjną tematykę stał się szeroko komentowanym tytułem wśród czytelników yaoi, zdobywając mnóstwo fanów jak i zagorzałych przeciwników. Jeśli lubicie mangi z tej kategorii, polecamy zapoznanie się z tym tytułem i ocenienie samemu czy seria jest warta tak dużej popularności.
0 Comments