Od lat jestem zagorzałym fanem anime Naruto. Oglądałem każdy sezon, każdy film i przeczytałem wszystkie mangi. Nie muszę dodawać, że byłem bardzo podekscytowany, kiedy usłyszałem, że film akcji jest w trakcie realizacji.
Jak wiedzą fani anime, Naruto rozgrywa się w świecie, w którym ludzie o specjalnych mocach zwani “ninja” żyją w ukrytych wioskach. Główny bohater, Naruto Uzumaki, jest młodym ninja, który stara się zostać Hokage swojej wioski, czyli przywódcą.
Podczas gdy film akcji na żywo pozostał wierny niektórym aspektom oryginalnej historii, było też wiele odchyleń, które pozostawiły mnie rozczarowanym.
Jedną z największych zmian w filmie akcji był sposób, w jaki ninja walczyli. W anime, ninja używają swojej chakry, czyli energii, do wykonywania specjalnych technik, takich jak stawanie się niewidzialnym lub chodzenie po wodzie. W filmie jednak, techniki te są zamiast tego wykonywane przy użyciu przewodów i efektów CG. To odebrało realizm scenom walki i sprawiło, że wydają się one bardziej jak coś z kreskówki.
Kolejnym problemem, jaki miałem z filmem, był rozwój postaci. W szczególności czułem, że postać Sakury Haruno nie została wystarczająco rozbudowana. W anime Sakura jest przedstawiona jako medyk-nin, który jest zaciekle lojalny wobec swoich przyjaciół i panuje nad Naruto Uzumakim i Sasuke Uchiha. Jednak w filmie była niczym więcej niż ładną buzią z niewielką osobowością.
Ostatecznym argumentem było dla mnie zakończenie. *W anime, po długiej i ciężkiej walce ze złoczyńcami Orochimaru i Kabuto Yakushi, Sasuke w końcu pokonuje ich obu *END SPOILER ALERT* Jednak w filmie Orochimaru zostaje zabity na ekranie pomiędzy walkami, a Kabuto Yakushi nawet nie widzimy! Nie tylko czuło się to jak kopia, ale także pozostawiło wiele dziur fabularnych nierozwiązanych.
Ogólnie rzecz biorąc, byłem bardzo rozczarowany filmem Naruto. Chociaż pozostał wierny niektórym aspektom oryginalnej historii, było też wiele odstępstw, które pozostawiły mnie w poczuciu zawodu. Jeśli jesteś fanem serii anime, zalecałbym pominięcie tego filmu.
0 Comments